TEMAT:

Nie ma co ukrywać, projekt zewnętrznej windy na budynku UM uważamy za skandal i barbarzyństwo:



ale po kolei.


Budynek bytomskiego sądu cywilnego powstał w latach 1913-1915 wg projektu Karla Aronsona. Został on opisany na łamach „Zeitschrift für Bauwesen” w 1915 roku w artykule „Neue Justizbauten in Preußen” razem z kilkunastu innymi budynkami sądowymi (m.n w Głogowie, Katowicach, Prudniku, Dusznikach-Zdroju i Elblągu). O ile sąd w Elbląg, jak to czyniono kilkanaście lat wcześniej w całych Prusach, nawiązywał do architektury manierystycznej (m.in. w takim stylu utrzymany jest bytomski sąd rejonowy, przy ul. Sądowej), to pozostałe budynki nawiązywały do klasycystycznego nurtu z architekturze XVIII wieku. Nowa moda przyszła z Berlina, gdzie właśnie wzniesiono sąd apelacyjny także opisany w tym samym numerze „Zeitschrift für Bauwesen”:

BERLIN:




Ta berlińską inspiracje najwyraźniej widać w Głogowie:

GŁOGÓW:




ale także w bytomskim gmachu:





– którego elewacja wyróżnia się bocznymi ryzalitami. Warto zwrócić uwagę, że zaplanowano również otoczenie sądu i skwer przed nim:



Po wojnie budynek zmienił funkcję, mieściło się tam centrale zjednoczeń podlegających pod Ministerstwo Górnictwa (ich nazwy są rożnie podawane, prawdopodobnie się zmieniały)


(fot. sprzed 1959 r)

a od 1959/1960 roku budynek stał się siedzibą Miejskiej Rady Narodowej w Bytomiu.

O samej windzie napisze później, zapraszam jednak do przejrzenia zdjęć, jak obecnie wygląda wspomniany wyżej budynek sądu w Berlinie, (czy nawet w Głogowie) i proszę to porównać z brudem UM w Bytomiu

Berlin (arch. Rudolf Mönnich):







Głogów:





(choć na plus Bytomiowi trzeba zapisać te zachowane wieżyczki na dachu )

Swiat idzie do przodu i stare budynki trzeba dostosowywac do nowych realiow.Vide. budynek Opery Slaskiej czy berlinski Reichstag.Chociaz mi osobiscie sie to nie podoba.

ps.Czemu w tekscie nie pisze Elblag tylko Elbing?

georg11 napisał:

Swiat idzie do przodu i stare budynki trzeba dostosowywac do nowych realiow.Vide. budynek Opery Slaskiej czy berlinski Reichstag.Chociaz mi osobiscie sie to nie podoba.

Budynek opery został całkowicie zniszczony, aż zal patrzeć... ale to bardzo dobre porównanie! Ono pokazuje ogrom barbarzyństwa.

georg11 napisał:

ps.Czemu w tekscie nie pisze Elblag tylko Elbing?

poprawione.

Nie wiem czy to prawda, ale słyszałem kiedyś że w czasach gdy był tam sąd na wewnętrznych dziedzińcach wykonywano kary śmierci. Pozostałością tych wydarzeń miałyby być cokoły / postumenty jakie się zachowały do dziś.

olowpb napisał:

Nie wiem czy to prawda, ale słyszałem kiedyś że w czasach gdy był tam sąd na wewnętrznych dziedzińcach wykonywano kary śmierci. Pozostałością tych wydarzeń miałyby być cokoły / postumenty jakie się zachowały do dziś.

Przyznam, że też słyszałem tę bzdurę i wiele podobnych. Kary śmierci wykonywano w WIĘZIENIACH. (i to nie we wszystkich - musiały być odpowiednio „wyposażone”). W Europie nie wykonywano kary śmierci w sądach.

Przypomnę, że w okresie Republiki Weimarskiej (1919-1933) wykonano 184 wyroki śmierci (czyli kilkanaście rocznie na całe Niemcy). W czasach dyktatury nazistowskiej do wybuchu wojny (1933-1939) - 664 – czyli około 100 rocznie. (źródło: de.wikipedia.org/wiki/Liste_von_im_Deuts..._.281871_bis_1918.29 )

Sytuację w czasach wojny opisano niedawno w Montes Tarnowicensis, artykuł dostępny jest on-line:

www.montes.pl/montes/index.php?option=co...w&id=666&Itemid=1688

i dalszy ciąg:

www.montes.pl/montes/index.php?option=co...w&id=682&Itemid=1722

i tu cytuje:

Zjednoczona Rzesza Niemiecka w 1871 roku ustaliła, że wyrok śmierci wykonuje się wyłącznie poprzez ścięcie głowy. Nie wszystkie egzekucje odbywały się na gilotynie; tam gdzie ich nie było, ścinano głowy toporem na pniu. W III Rzeszy Hitler w 1936 r. nakazuje ścinać wyłącznie na gilotynie, a wykonywanie kary śmierci zostaje scentralizowane. Ministerstwo sprawiedliwości wytycza tzw. okręgi egzekucyjne. W każdym znajdują się dwa-trzy więzienia, w których powstają tzw. Zentrale Hinrichtungsstätten, czyli centralne placówki wykonywania egzekucji. Mieszczą się zwykle w parterowych budynkach wznoszonych na uboczu więziennych kompleksów.

(...)

Zanim Katowice stały się centralną placówką wykonywania egzekucji w okręgu III, wszystkich skazanych na śmierć z prowincji górnośląskiej transportowano do jedynej placówki we Wrocławiu. Transport licznych skazanych był kłopotliwy ze względu na odległość pomiędzy obydwoma miastami, stale rosnące koszty i problemy organizacyjne. Ustalono, że transport odbywać się będzie koleją, w przedziałach oddzielonych od innych podróżnych. Bez względu na ilość skazanych, należało opłacić wszystkie miejsca siedzące w przedziale. Wśród skazanych musiał znajdować się zawsze prokurator, który za wyjazd pobierał dodatkową opłatę.
Gilotynę we Wrocławiu obsługiwał dojeżdżający z Hanoweru zespół katowski w składzie: kat Friedrich Hehr, pierwszy zastępca Wilhelm Röttger oraz kilku pomocników - August Köster, Alfred Roselieb i Albrecht.

Później egzekucji wykonywano także w Katowicach, ale w wiezieniu, nie w sądzie.

Na stronie: www.sw.gov.pl/pl/okregowy-inspektorat-sl...reszt-sledczy-bytom/ można przeczytać że w Bytomiu (oczywiście w wiezieniu) kary śmierci wykonywano do 1920 roku.

W brudzie urok dostrzec umiem, jednak bersliński czystszy lepiej się prezentuje. Na bytomskim UM widziałem napisy zamalowywane na popielato, czyli pod kolor brudu, jakby ten brud był ustalonym elementem elewacji. No ale wiadomo, że chodzi o kasę i realia.

Co do windy, mam pytanie. Kto wpadł na pomysł jej instalacji? Czy to przedsięwzięcie wymogły stowarzyszenia osób niepełnosprawnych? Czy to może raczej inicjatywa jakiegoś dystrybutora wind? <= brzydko takie rzeczy insynuować, brzydko szukać prywaty, ale wiemy, że Bytom jest zdemoralizowany, więc takie biznesy są możliwe.

Marek napisał:

Przyznam, że też słyszałem tę bzdurę i wiele podobnych (Polakom można każdą bajkę wcisnąć).

No widzisz. Ty na szczęście jesteś "Silesius non Polonus ", więc każdej bajki nie łykniesz.

Co rozpierdaIa mnie w polskiej retoryce, to częste używanie odpolskich terminów jako pejoratywów.
Oczywiście, że jest na co się gniewać w RP, ale metkowanie każdej żenady jako "polskie"... to jest jakiś kompleks.

Ratnik napisał:

Marek napisał:

Przyznam, że też słyszałem tę bzdurę i wiele podobnych (Polakom można każdą bajkę wcisnąć).

No widzisz. Ty na szczęście jesteś "Silesius non Polonus ", więc każdej bajki nie łykniesz.

Co rozpierdaIa mnie w polskiej retoryce, to częste używanie odpolskich terminów jako pejoratywów.
Oczywiście, że jest na co się gniewać w RP, ale metkowanie każdej żenady jako "polskie"... to jest jakiś kompleks.

Przepraszam. Tak, masz racje, gdzieś mi tam z podświadomości wyszedł kompleks - już to usuwam.

* * *

a na poprzednie pytanie odpowiem jak będę miał kopie dokumentów.

Dziękuję i bardzo dziękuję, że się tym zajmujesz.

Jeśli okaże się, że to stowarzyszenie niepełnosprawnych napisało petycję o instalację, to będzie szansa jeszcze z tym stowarzyszeniem o windzie porozmawiać. Jeśli tak się okaże, to zaangażuję się w rozmowę.

A mnie się wydaje, że aby spełnić jakieś wymagania dostępności budynku publicznego dla osób niepełnosprawnych, trzeba tą windę zainstalować. Pewnie to wynika z przepisów UE.

niezapominajka napisał:

A mnie się wydaje, że aby spełnić jakieś wymagania dostępności budynku publicznego dla osób niepełnosprawnych, trzeba tą windę zainstalować. Pewnie to wynika z przepisów UE.

Też tak może być. Choć mam czasem wrażenie, że powoływanie się na wymogi, zwłaszcza na wymogi UE jest tylko wymówką. Np. ostatnio rozmawiałem z jakimś decydentem z Tramwajów Śląskich w sprawie stworzenia nowego przystanku tramwajowego (w ramach remontu torowiska) i dowiedziałem się, że nie da się tego zrobić, bo teraz w wymogach są przystanki "wiedeńskie" a tam, na tej ulicy, jest zbyt wąsko na taki przystanek (co prawda nie wydaje mi się, żeby było zbyt wąsko, na tej samej ulicy 500 m dalej, na innych podobnych ulicach są przystanki. No ale tak twierdzą, że się nie da).

Tu nie chodzi o to, czy winda jest potrzebna, czy nie. Problem stanowi kwestia jej wkomponowania w budynek. W Muzeum Górnośląskim potrafiono poświęcić część powierzchni wystawienniczej, żeby wybudować szyb wewnątrz gmachu, a w UM nie są w stanie pomniejszyć kilku pokoi.

Dobrze, że Marek się tym zajmuje, miejmy nadzieję, że z dokumentów które pozyska będzie jasno wynikało dlaczego trzeba zrobić windę i kto to robi. Mnie też się nie podoba, że ma być "doklejona" od frontu, bardziej by pasowało od strony sali sesyjnej.

Zdaje się, że trzeba by "poświęcić" 3 pokoje, po jednym na kondygnacji

Winda spokojnie mogła by powstać w środku, w miejscu obecnego punktu obsługi klienta. Tylko najpierw trzeba na ten poziom się dostać.

Moim zdaniem niektórzy przesadzają ze sprzeciwem co do windy na fasadzie budynku. Budynek ma służyć ludziom to jest pierwsza zasada, ma być praktyczny bez zbytecznych przeszkód architektonicznych (ciekawe czy przeciwnicy windy byliby tego samego zdania jakby sami jeździli na wózku).
Kwestie wizualne to juz kwestie gustu, a jak wiadomo, każdy ma inny.

Może zamiast boiska trzeba było by wybudować nowy gmach UM?

vanstypeks napisał:

(ciekawe czy przeciwnicy windy byliby tego samego zdania jakby sami jeździli na wózku).

Granie nutą , że niby przeciwnicy jawnej dewastacji budynku UM są bezduszni, brak im empatii ,nie myślą o tym jak ciężko jest inwalidą i starszym ludziom. Gdyby chodziło w tym projekcie o ułatwienie inwalidom a w to nie wierzę. Miasto zrealizowało by tą inwestycję zaraz po przejęciu władzy koniec 2012 roku. A wygląda to raczej na kolejną PR wydmuszką , która niestety oszpeci Budynek.