-
MephiR
-
-
Wylogowany
-
Administrator
-
-
Posty: 13647
-
-
-
-
|
Robi nam się moda na lofty. Bytom może na tym wiele zarobić - trzeba tylko ułatwić deweloperom wykorzystywanie tych budynków...
Anglicy wykupują śląskie lofty
Na ekskluzywne mieszkanie w pokopalnianej łaźni zgłosiło się kilkunastu chętnych. Cena nie gra dla nich roli. Deweloperzy zacierają ręce.
Polskę ogarnął szał kupowania apartamentów w przerobionych budynkach industrialnych. W łódzkiej przędzalni 417 mieszkań rozeszło się w kilka dni. Na Śląsku w lofcie mieszka na razie tylko czteroosobowa rodzina architekta Przemo Łukasika, ale wkrótce to się zmieni, bo lofty są coraz modniejsze. Firma MK Inwestycje tuż obok loftu Łukasika w Bytomiu planuje stworzyć nowy. Powstanie w pokopalnianej łaźni. Będzie tu nie więcej niż dziewięć apartamentów, największy ma mieć dwieście metrów kwadratowych. Wszystkie znalazły już chętnych. Większość potencjalnych nabywców to pracujący w Warszawie Ślązacy, którzy chcą powrócić w rodzinne strony.
- Mamy listę 12 osób i wciąż ktoś jeszcze się dopytuje, chociaż nigdzie się nie reklamujemy - mówi Monika Śleziońska, dyrektorka ds. marketingu w MK Inwestycje. Przedłużające się procedury administracyjne nie przeszkadzają chętnym rezerwować mieszkań, których ceny nawet nie znają, bo deweloper wstrzymał się od ich określenia. - Gdy ruszymy z pracami we wrześniu, wtedy będziemy znali stawki. Nasi klienci to ludzie, którzy są złaknieni niestandardowych rozwiązań. Lofty dają dużą przestrzeń i niepowtarzalny klimat - dodaje Śleziońska.
Jej firma ma już na oku kolejne dwa obiekty poprzemysłowe, które chce przekształcić w luksusowe apartamenty. Nie zdradza na razie ich lokalizacji, ale zapowiada, że będą większe niż dawna łaźnia.
Także lofty w dawnym spichlerzu w Gliwicach, które przygotowuje firma Vector Investment, mają już prawie zamkniętą listę kupców. Z czterech pięter mieszkalnych, każde po tysiąc metrów kwadratowych, trzy są już zarezerwowane. Podobnie z usługowym parterem. - Mamy kupców krajowych, jednak większości rezerwacji dokonali inwestorzy z Wielkiej Brytanii. To dlatego, że firma RedNet Property wystawiła naszą ofertę na targach nieruchomości w Cannes, gdzie spotkała się z dużym zainteresowaniem - mówi Artur Szcześniak, przedstawiciel inwestora. Duży popyt na lofty spowodował, że budynek obok spichlerza postanowiono również przeznaczyć na lofty, deweloper szuka też innych poprzemysłowych budynków.
Łukasik widzi wiele pozytywnych skutków mody na lofty. - Miasta nie radziły sobie z zaniedbanymi budynkami industrialnymi. Dzięki loftom zostaną przekształcone w ekskluzywne mieszkania. Lofty przyciągną kolejne inwestycje. Będą stymulować rozwój na terenach poprzemysłowych, są też świetną alternatywą dla tradycyjnych domków jednorodzinnych czy apartamentów - mówi.
Informacje o śląskich loftach znajdziesz na stronach:
www.lofts.pl
i
www.lofty-gliwice.pl
Dom jak marzenie
Mieszkać oryginalnie, czyli inaczej niż większość Polaków - taki cel przyświeca wielu architektom i inwestorom. Dzięki nim powstają nie tylko niezwykłe budowle, ale adaptowane są na mieszkania poprzemysłowe obiekty, których w naszym regionie nie brakuje. - Ostatnio dużo się dzieje w architekturze, a nasze społeczeństwo chętnie akceptuje niezwykłe rozwiązania - przekonuje architekt Przemysław Łukasik.
Polak mieszkający w Niemczech, Jerzy Godlewski, buduje w Jastrzębiu Zdroju futurystyczny dom na... pięciu piętrach niedokończonego bloku. W trzypiętrowym apartamencie znalazły się m.in. na ogromne jacuzzi, basen z wodą podgrzewaną przez słońce i akwarium wypełnione 50 tysiącami litrów wody.
Mieszkańcy i architekci różnie wypowiadają się o guście właściciela budynku. Przekonują jednak, że przynajmniej ktoś miał odwagę coś zmienić w szarej rzeczywistości blokowiska, w którym dom powstaje. - Człowiek ma to do siebie, że lubi się wyróżniać, a oryginalny dom może w tym pomóc - twierdzi socjolog Krzysztof Łęcki.
Nowe przestrzenie wyrastają w halach fabrycznych i pokopalnianych budynkach. W Bytomiu dom powstał w starej lampiarni. W Gliwicach dawny spichlerz wykorzystano do celów mieszkalnych. - Jeżeli rynek pójdzie w tym kierunku, to w naszym regionie są wspaniałe warunki ku temu, by rozwijać budownictwo poprzemysłowe - uważa Tomasz Studniarek, prezes śląskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich.
Róża i Dariusz Żukowscy z Rybnika mieszkają z kolei w budynku, który przypomina stację kosmiczną. Głośno jest też o domu atrialnym pod Opolem, którym zachwycają się światowi architekci. - To po prostu perfekcyjnie wykonany budynek i doskonały przykład pracy architekta i budowniczych - ocenia Tomasz Studniarek.
- Przez długie lata w Polsce żyliśmy w gospodarce niedoboru, więc teraz chcemy się wykazać. To dobrze, bo może Śląsk wreszcie przestanie być kojarzony tylko z familokami? - dodaje Krzysztof Łęcki.
- W polskim budownictwie jednorodzinnym można zaobserwować tendencję "dworskości". Niedawno w prasie znalazłem nawet ogłoszenie: sprzedam nowoczesny dom w stylu dworku. Zaczyna się też rozwijać budownictwo mieszkaniowe w obiektach poprzemysłowych. W Polsce tę modę zapoczątkowano w Łodzi i Żyrardowie., ale na Śląsku też są ku temu warunki - mówi o zjawisku nietypowych budowli Dariusz Śmiechowski, sekretarz generalny Stowarzyszenie Architektów Rzeczpospolitej Polskiej.
W kraju pojawia się coraz więcej oryginalnych rozwiązań budowlanych, większość powstaje na Śląsku. Dlaczego? Śląsk zawsze był awangardą architektoniczną, mamy swoją szkołę, świetnych młodych architektów, a ludzie są tu otwarci - wylicza Tomasz Studniarek, prezes śląskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich.
Najlepszym przykładem na to, że w dzisiejszej śląskiej architekturze dzieje się wiele dobrego jest willa pod Opolem uznana za Dom Roku na Świecie 2006 w konkursie portalu WorldArchitectureNews. Robert Konieczny, architekt z katowickiej pracowni KWK Promes, zaprojektował dom aatrialny - elegancką bryłę o powierzchni ponad 500 mkw., do której można wjechać samochodem.
Architekt Przemysław Łukasik przed kilkoma laty kupił starą lampownię dawnych Zakładów Górniczo-Hutniczych Orzeł Biały w Bytomiu i kosztem około 130 tys. zł zaadoptował ją na mieszkanie. Powstał loft o powierzchni 200 mkw. wznoszący się na 8,5-metrowych żelbetowych nogach. - Dwa lata chodziłem za zezwoleniami, a tylko osiem miesięcy trwała przebudowa, ale warto było - uważa architekt. Jego firma Medusa Group opracowała też modernizację wieży ciśnień w Gliwicach i łaźni w Bytomiu oraz zaprojektowała mieszkania w starym gliwickim spichlerzu. Deweloper sprzedał wszystkie te lokale w nieco ponad tydzień mimo że metr powierzchni kosztuje 6-8 tys. zł!
Ale na Śląsku powstaje też wiele oryginalnych, choć niekoniecznie dużych i drogich domów. W Łące koło Pszczyny architekt mieszkający na stałe w Niemczech, postawił na duże przestrzenie i nowoczesne rozwiązania. Surowy budynek nieco przypominający kościół bez wieży powstał z betonu i drewna. - Idealnie wkomponowuje się w okolice Jeziora Goczałkowickiego - patrzą z zazdrością mieszkańcy Łąki.
Róża i Dariusz Żukowscy z Rybnika mieszkają w budynku, który przypomina stację kosmiczną. Kiedy budowali swój dom, sąsiedzi i znajomi przychodzili do nich i śmiali się, że będą mieszkać w kurniku. Pytali, jak w okrągłym domu wiesza się obrazy. Mieszkańcy Rybnika znaleźli informację o domach-kopułach w internecie. Okazało się, że ich twórca mieszka w pobliskim Bełku. W Polsce stoją tylko trzy takie kopuły. - Mąż zawiózł mnie na miejsce. Kiedy zobaczyłam taki dom, od razu chciałam uciekać. Weszliśmy jednak do środka i po długich rozmowach przekonałam się, że to ma sens - wspomina pani Róża. Okazało się, że kopuła (ok. 230 mkw.) jest tańsza o około 30 proc. od typowych domów, bo po prostu nie ma dachu i rynien.
Innym przykładem domu wywołującego dyskusje nawet wśród ludzi, którzy kompletnie na architekturze się nie znają jest apartament Jerzego Godlewskiego, który wyrasta na piątym piętrze niedokończonego bloku przy ulicy Północnej w Jastrzębiu Zdroju. - Dużo podróżuję, widziałem wiele nietypowych domów i też zapragnąłem mieć coś ekstrawaganckiego, indywidualnego. A swoje marzenie postanowiłem zrealizować w Jastrzębiu, bo tu mieszkałem w dzieciństwie, tu mam rodziców i tu znalazłem niedokończony blok - mówi.
Trzypoziomowy apartament o powierzchni 1000 mkw. zbudowano z betonu, stali i szkła. Na tarasach zamienianych w ogrody już wyrastają kwiaty, krzewy a nawet drzewa. Na najwyższym tarasie widokowym stanie... helikopter, który będzie stałym elementem dekoracyjnym. Pod nim, w przeszklonym pomieszczeniu właściciel zaplanował ogromne jacuzzi. A tuż obok, na niższym tarasie jest już wybetonowana wielka kadź - basen z wodą podgrzewaną przez słońce. Ale na tym nie koniec pomysłów Godlewskiego. Na jednym z pięter jego nietypowego mieszkania podłogą będzie ogromne akwarium wypełnione 50 tys. litrów wody, w którym będą pływały płaszczki albo rekiny.
Nadbudowę na bloku widać z daleka. Mieszkańcy Jastrzębia od dawna zastanawiali się, co to będzie. Mówią, że apartamentu nie przypomina - bardziej już obserwatorium astronomiczne, ufo albo nadbudówkę statku. Jednym wizja Godlewskiego się podoba, inni uważają, że kompletnie nie pasuje do blokowiska. - Nie chcę krytykować moich poprzedników, którzy wydawali pozwolenie na budowę tego obiektu, ale nie wiem, czy my dzisiaj zgodzilibyśmy się na nadbudowę w takim kształcie. Są budynki eleganckie i mniej eleganckie. Ten, moim zdaniem, nie jest najszczęśliwszy. Nadbudowa powstaje zbyt długo. Pozwolenie na budowę zostało wydane w 1994 roku. Pora, żeby ta inwestycja dobiegła końca - uważa Barbara Mirecka, naczelnik wydziału architektury Urzędu Miejskiego w Jastrzębiu Zdroju.
- Mam nadzieję, że część budowlana zakończy się jesienią i pod koniec roku pierwsze pomieszczenia będą się już nadawały do zamieszkania. Taktuję tę budowę jako hobby, bo z wykształcenia jestem budowlańcem - tłumaczy 45-latek.
|