Damian Bartyla wygrał wybory prezydenckie w Bytomiu w I turze. Wypada, więc nowemu-staremu prezydentowi pogratulować. To duży sukces zwłaszcza, że taka sytuacja zdarza się w Bytomiu po raz pierwszy. Wypada także przyznać się do pomyłki – zakładałem, że wybory prezydenckie zostaną w Bytomiu rozstrzygnięte w II turze, stało się inaczej. Nie będę analizował, dlaczego to zostawię chętnym do takiej pracy analitycznej. W każdym razie należę do grupy ludzi zaskoczonych takim obrotem sprawy.
Nadal jednak kilka spraw w Bytomiu domaga się wyjaśnienia i rozwiązania. Nie wiemy, w jaki sposób prezydent Bartyla zamierza sfinansować budowę nowego stadionu, czy będzie to nowy kredyt, a jeśli tak to, kto kogo zaciągnie? Bo że spłacą go wszyscy mieszkańcy Bytomia to akurat pewne. Nie wiemy, jakie są rzeczywiste zamiary prezydenta Bartyli wobec bytomskich wodociągów, będzie prywatyzacja czy nie? Nie wiemy, co z tegoroczną dziurą budżetową i czy prezydent Bartyla wyszarpie te miliony z BPK czy nie? Nie wiemy czy po budowie stadionu, obniżeniu kapitału i zakupie źródeł wody coś z BPK zostanie? Nie wiemy ile tegorocznych faktur czeka bytomski budżet do zapłacenia w przyszłym roku? Nie wiemy wreszcie czy po tegorocznych „wyborczych” wydatkach będzie Bytom stać na wkłady własne na projekty z „funduszu Bieńkowskiej”?
To problemy, które prezydent Bartyla musi wyjaśnić i rozwiązać w najbliższym czasie. Od tego zależy funkcjonowanie miasta i warunki codziennego życia Bytomian, jak już ochłoną po wszystkich festynach i imprezach opłaconych z miejskiego budżetu. Będę pytał o te problemy i nawet pozwolę sobie recenzować ich rozwiązywanie o ile takie będzie. To nic, że jestem jeden – kropla drąży skałę.
/blog - "Moje zapiski uczesane"/