Mógłbym się zdenerwować, gdyby nie to, że ja spokojny z założenia jestem.
Przez 10 lat mieszkania i opłacania czynszu do miasta, był jeden remont, tzn, zrobili nam bramę na podwórko. Przy czym, zrobiona została za ciężka i bezmyślnie, bo przeciąg jak trzaskał drzwiami bramy, to szyby wypadały. Serio - sam właśnie dochodziłem do tej bramy, jak drzwi walnęły i szyba znad bramy poleciała na chodnik, dobrze że byłem w miarę daleko i nikt inny akurat nie przechodził. To tyle w temacie remontów.
Nic nie wiem, żeby ktokolwiek w kamienicy miał zadłużenie w tym czasie.
Za to poddasze i oficyna nie były zamieszkane, bo nie było warunków do mieszkania. Zawalony sufit, zawalone stropy w oficynie. Czyli było co remontować.
Przy wykupywaniu mieliśmy problemy, bo miasto chciało, żebyśmy (jako wspólnota) wykupili również oficynę, która nadaje się tylko do rozbiórki. W ogóle byli zdziwieni, że nikt tam nie mieszka. Oficyna dalej straszy zawaleniem. Kamienicą już sami się zajęliśmy w ramach możliwości jako wspólnota.
Więc ten tekst o nieremontowaniu bo ktoś ma zadłużenie, to jakaś kpina lekka ... przynajmniej tak było do 4 lata temu. Jak jest teraz - nie wiem, bo już mnie to nie dotyczy, na szczęście.