-
MephiR
-
Autor
-
Wylogowany
-
Administrator
-
-
Posty: 13647
-
-
-
-
|
Dziś natrafiłem na wywiad z prezesem KSSE w czasopiśmie Nowy Przemysł z 04.02.2007. Wojaczek wspomniał tam o konieczności rozszerzenia strefy na takie miasta jak Bytom, Chorzów, czy Świętochłowice. Wklejam poniżej treść powyższego tekstu:
Strefy dla inwestorów, strefy dla pracowników
Z punktu widzenia równowagi na rynku zjawisko mniejszej podaży pracowników jest pozytywne, a Śląsk z wysokim poziomem kwalifikacji pracowników i tak stawia inwestorów w niezłej sytuacji - mówi Piotr Wojaczek, prezes zarządu Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej SA.
Dla katowickiej SSE miniony rok był najlepszym od 2001 r. jeśli chodzi o napływ inwestorów i deklarowaną wartość inwestycji.
- Trend wzrostowy obserwujemy już od momentu wejścia Polski do Unii i nie chodzi przy tym wyłącznie o inwestorów z krajów członkowskich. Najwyraźniej inwestorzy spoza Unii czekali na ten moment, odsuwając chwilę zaangażowania się w Polsce na "po-akcesji"
Na jaki problem w rozwoju polskich SSE mógłby Pan wskazać, biorąc pod uwagę doświadczenia minionego roku?
- Z negatywnych zjawisk wskazałbym na pogłębiający się rozdźwięk między wynikami stref przodujących pod względem inwestycji, a tymi z dalszych miejsc rankingu jak np. Warmińska, Suwalska czy Starachowicka SSE. Problem w tym, że strefy na początku swego istnienia były ujęte w ścisłe granice. Potem pomysł, by tereny stref podążały za inwestorem, pozwolił elastycznie reagować na ich wymagania i skuteczniej konkurować z Węgrami czy Czechami, gdzie instrumenty wsparcia inwestycji od początku nie był związane z ściśle określonym terenem. Jednak ta giętkość powoduje, że strefy utraciły jedną z głównych funkcji, dla których zostały powołane - myślę o wspieraniu lokalnych rynków pracy zagrożonych przez skutki strukturalnych zmian w przemyśle. Sądzę, że korzystna byłaby dodatkowa formuła wsparcia - np. pakiet rozwiązań stymulujących napływ inwestycji tam, gdzie wciąż ich brakuje.
Instrumentem dokładnie ukierunkowanym na dany rynek pracy mogą być mające powstać w ramach stref tzw. regionalne parki przemysłowe.
- Planujemy powstanie takich parków w okolicach Częstochowy, w Dąbrowie Górniczej (rejon Tucznawa), na Żywiecczyźnie oraz na Opolszczyźnie, ok. 15 km od granicy z woj. śląskim. W trakcie uzgodnień jest także powstanie Zabrzańskiego Parku Przemysłowego co oznaczający powiększenie terenów KSSE w Zabrzu o 158 ha. Powiększenie strefy w Zabrzu to przemyślane posunięcie. Deklaracje inwestorów dotyczące zatrudnienia w sąsiadującej z Zabrzem podstrefie gliwickiej KSSE oznaczają, że warto "rozciągnąć" chłonny gliwicki rynek pracy przybliżając go do kolejnych miast aglomeracji - Chorzowa, Rudy Śląskiej i Świętochłowic czy Bytomia.
Biorąc pod uwagę zaawansowanie procedur można mieć nadzieję, że decyzja w sprawie parku w Zabrzu zapadnie na wiosnę. Z drugiej jednak strony Ministerstwo Gospodarki przeznaczyło na wszystkie parki przemysłowe w specjalnych strefach 1000 ha. Staramy się o 400 ha dla KSSE, zdając sobie sprawę, że spełnienie wszystkich marzeń byłoby tak piękne, że aż mało prawdopodobne. Sądzę, że dobrą drogą byłoby powiększenie ogólnopolskiego limitu o kolejne 4000 ha.
Czy zmieniająca się szybko po naszym wstąpieniu do Unii sytuacja na krajowym rynku pracy wpływa na decyzje inwestorów? Odpływ fachowców z Polski nie budzi ich obaw?
- Nasi klienci zauważają, że było już lepiej - szczególnie ci, którzy inwestują od kilku lat i mają za sobą kolejne nabory pracowników. Z drugiej jednak strony trudno mówić o normalnym rynku pracy, gdy (a tak bywało 8-9 lat temu) na jedno miejsce pracy zgłasza się 10 kandydatów. Z punktu widzenia równowagi na rynku zjawisko mniejszej podaży pracowników jest pozytywne, a Śląsk z wysokim poziomem kwalifikacji pracowników i tak stawia inwestorów w niezłej sytuacji.
Jaki wpływ na kondycję katowickiej Strefy może mieć najgłośniona ostatnio w mediach wspólna inwestycja Forda i Fiata w Tychach?
- Decyzja o produkcji w Tychach dwóch modeli - fiata 500 i forda ka - zapadła dwa lata temu. To nas nie mogło zaskoczyć... Poza tym trudno tu mówić o inwestycji - nie powstanie przecież w Tychach żadna nowa fabryka samochodów. Dla naszych inwestorów ten projekt może być jednak korzystny - choćby dlatego, że są wśród nich kooperanci Fiata i Forda. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w pobliżu fabryki, w sąsiednim Bieruniu leży 40 ha gruntu potencjalnie atrakcyjnego np. dla przyszłych kooperantów obu firm. Mam nadzieję, że wkrótce nasze przedłużające się negocjacje z Agencją Własności Rolnej Skarbu Państwa zakończą się pomyślnie i będziemy mogli zaoferować ten teren inwestorom.
Rozmawiał Oskar Filipowicz
|