Były lata lepsze i lata gorsze lecz Bytom szczęścia nie ma od czasów II wojny światowej. Gospodarka oparta wyłącznie na ciężkim przemyśle - poniemieckich kopalniach i hutach rozgrabionych przez Sowietów i potem pracujących na ich technologiach (przykłady: EC Szombierki i EC Miechowice). Przez lata nie modernizowane (Huta Bobrek, Zygmunt), oraz oba EC (ostatnia modernizacja elektrociepłowni miała miejsce w latach 90 XX wieku.) Gospodarka monolityczna - oparta wyłącznie o przemysł ciężki na dłuższą metę musiała przynieść zapaść miasta w postaci braku wykształconych kadr inżynierów itp gdyż większość to była po prostu siła robocza. Oczywiście zjawiska trawiące Bytom są dużo bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać.
Jedną z lepszych dziedzin miasta z pewnością jest kultura - przede wszystkim Opera Śląska mająca na koncie taki sukces jak występy w Paryżu, ale nie tylko.
"Niestety" (brzydko napisane) - podobnie jak Łódź tak i Bytom nie ucierpiał bardzo jako miasto podczas działań wojennych. Stąd też wszystkie siły i środki rzucono najpierw na Warszawę potem na inne bardzo zniszczone miasta - także te na ziemiach "odzyskanych".
Epoka Gierka i lata 70 XX wieku były czasem największej prosperity Bytomia po II wojnie światowej - powstawały nowe osiedla, nowe drogi, przyłączono Radzionków, Stolarzowice, Górniki. W latach 80 natomiast załamanie gospodarcze odbiło się również na Bytomiu wobec braku alternatyw dla przemysłu ciężkiego, którego zakłady zaczęły powoli podupadać a wraz z nimi całe dzielnice (Bobrek, Rozbark, Łagiewniki).
Lata 90 i początek zeszłej dekady tylko dopełniły dzieła źle zrobionej transformacji bez żadnej alternatywy dla miasta. Górnikom "dano świadczenia pomostowe" i założono, że przecież wystarczy, że z dnia na dzień były górnik stanie się kolejarzem, spawaczem, budowlańcem, kimkolwiek innym. Niestety wielu z nich do dzisiaj tworzy bezrobotną grupę pogrążoną w alkoholiźmie, narkomanii i innych chorobach/uzależnieniach.
Coś co na pewno zarówno w skali Bytomia jak i Polski zmieniło się na plus to sieć dróg. Mamy autostradę, obwodnicę północną i wschodnią, przebudowaną drogę krajową nr 88, która jeszcze pamiętała czasy Adolfa Hitlera jako RAB29.
Kamienice odnawiane są niestety bardzo powolnie - jednak proces ten postępuje - w mniejszym lub większym stopniu. Rozwinął się handel, powstała strefa ekonomiczna. W ostatnich latach bytomski dworzec wewnątrz zyskał nowy wygląd, a także ponownie zabudowano Plac Kościuszki.
Niestety przed Bytomiem wiele trudnych lat - tak jak i przed Łodzią i Wałbrzychem. Jest kilka tak specyficznych miast w Polsce, w którym standardowe rozwiązania rewitalizacyjne stosowane w innych miastach nie pomogą. Do tej grupy dołączyłbym Legnicę, Inowrocław i Zieloną Górę.
Z perspektywy 100 lat od odzyskania niepodległości najgorsze lata Bytomia to 1945-1970. Później 1980-2006. Potem niestety od 2012 zaczęto się "cofać" do tego poziomu z nieliczną poprawą w niektórych materiach (inwestycje - co daje nadzieje na przyszłość).
Dla Polski najlepsze lata się skończyły. Teraz trzeba "pospłacać kredyty unijne" poprawić pozycję na arenie międzynarodowej (przy poziomie naszych dyplomatów mało realne), a także odbudować potencjał gospodarczy (co nieudolnie próbuje się robić rządowymi interwencjami zamiast ułatwieniami dla przedsiębiorców którzy pozostali w kraju).
Obecnie miastu w takiej zapaści jak obecnie, bez żadnych motorów napędowych w postaci własnych inwestycji grozi ogromne zadłużenie - niezależnie od tego, czy nowe inwestycje się pojawią czy nie. Redukcja tego zadłużenia będzie zależeć od stopy zwrotu z danej inwestycji. To znaczy inwestycje, które nie przyciągną nowych mieszkańców, nie przyciągną dochodów w postaci CIT, nie poprawią sytuacji gospodarczej Bytomia powinny być maksymalnie ograniczone jeśli chodzi o finansowanie gdyż miasta obecnie na to nie stać. I długo stać na to nie będzie.