Prawo do strajku ma praktycznie każdy, to jeden z fundamentów demokracji. Ale prawo to wykorzystywane w taki sposób budzi wstręt i odrazę. Jakiś czas temu strajkowała Policja, wystarczyło iż przez pewien okres zaprzestano wystawiania mandatów karnych zastepując je pouczeniami. Okazało się to o tyle skuteczne iż swoje wywalczyli. Stawianie rodziców, oraz przede wszystkim dzieci na 2 dni przed pierwszymi poważnymi egzaminami w ich życiu jest działaniem wysoce idiotycznym i w pełni ukazującym podłoże tego tej akcji - wybitnie polityczne, rozpalane przez opozycję. Nie trzeba być nauczycielem, można się przebranżowić, dziś pracy na rynku jest pod dostatkiem. Decydując się na pracę w tym zawodzie każdy chyba wiedział iż nie wiąże się to z kokosami. Wpajanie ludziom iż zwiekszenie zarobków spowoduje wzrost szacunku do tego zawodu to kretynizm. Jezeli nauczyciel swoim zachowaniem w szkole, oraz poza nią sam sobie nie wyrobi szacunku to żadna pensja tego za niego nie zrobi. Nie można wymagać aby za 18 godzin pracy tygodniowo zarabiać kilka tysięcy złotych. Tłumaczenie iż nauczyciele zabierają pracę do domu to kolejna demagogia. W dzisiejszych czasach wiekszość ludzi zabiera pracę do domu, czy to w postaci telefonu komórkowego czy laptopa, czy tez myśląc w wolnych chwilach o tym co można byłoby w pracy poprawić lub tez w jaki sposoób rozwiązać problem. Jako osoba pracująca w IT uczę się przez cały dotychczasowy przebieg pracy zwodowej i nie utyskuję nad swoim losem. Gdybym uznał iż zarabiam za mało, to szukałbym innej pracy. Proste.
"Pracowałem" przez chwilę jako nauczyciel mając praktyki na studiach. Od tego czasu kilka razy już zmieniałem pracę, ale to co teraz czasem zdarza mi się robić w domu, to jest nic w porównaniu z tym co robiłem jako praktykant - nauczyciel. Nie przesadzajmy, że większość ludzi zabiera pracę do domu, bo nawet jeśli zabiera to nie w takim wymiarze. Nauczyciel często więcej czasu spędza nad pracą w domu, niż w szkole.
Łatwo jest powiedzieć wszystkim nauczycielom, czy pielęgniarkom żeby się przebranżowili, ale póki co roboty nie zajmą się nami w szpitalu, ani naszymi dziećmi w szkole. Jak byłem młodszy, to też mówiłem "niech się przebranżowią", ale teraz wiem, że to nie jest takie łatwe i nie każdy może zostać informatykiem...
Co do formy strajku i jutrzejszych egzaminów zgadzam się, że jest to kontrowersyjne, ale rozumiem samą konieczność strajkowania. Niestety jest też prawdą, że nadal dla dużej części społeczeństwa większy zarobek = większy szacunek. Nie udawaj, że bezrobotny cieszy się takim samym szacunkiem jak prawnik, czy lekarz