Odkąd władzę w BPK objęli nominaci Damiana Bartyli w spółce dzieje się coraz gorzej. Od kilku lat co roku trzeba się mierzyć ze stratą rzędu kilkunastu milionów złotych. To sporo. Trzy z czterech działalność BPK regularnie przynoszą straty. Dostarczanie wody, obsługa deszczówki i wysypisko śmieci to dziedziny, których uporządkować nie potrafią wybrańcy Damiana Bartyli. Jak pokrywano straty w latach poprzednich? Konsumowano kapitał zapasowy albo obniżano kapitał zakładowy spółki. Największym problemem pozostaje dla BPK nierozwiązany na szczeblu miasta problem deszczówki. Obsługa kanalizacji deszczowej pochłania rocznie ponad 10 milionów złotych a BPK nie ma żadnych przychodów do pokrycia tych wydatków. Damian Bartyla od rozwiązania tego problemu konsekwentnie ucieka. Raz skończyło się to nawet ugodą przed sądem w myśl której miasto pokryło stratę na deszczówce przelewając na konto spółki 11 milionów złotych.
W zeszłym roku doszło jednak do czegoś jeszcze gorszego. Przez nieprawidłowości na miejskim wysypisku Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska nałożył na BPK karę ponad 33 milionów złotych. Przez co cały rok zakończył się stratą przekraczającą 43 miliony złotych.
Dzisiaj wiemy już, że zabiegi Zarządu o odroczenie i umorzenie kary spełzły na niczym. Odpowiedź Ministerstwa Środowiska jest jednoznacznie negatywna i BPK będzie musiało karę zapłacić.
Niestety złe owoce przynosi beznadziejna polityka inwestycyjna byłego, na szczęście, prezesa Zięby. Za jego prezesowania BPK wydało ponad 21 milionów złotych kupując grunty od miasta i ponad 18 milionów kupując od znanego bytomskiego biznesmena grunty i studnie w Tarnowskich Górach. Na gruntach przy ul. Magdaleny, należących do BPK zarabia dziś prywatna firma a ujęcia wody przynoszą straty. Pomimo cudacznych biznesplanów lansowanych przez pana Ziębę, w myśl których na tych ujęciach BPK miało zarabiać już 2 lata. Tak tak to ten sam pan który na komisjach rady miejskiej zapewniał radnych, że wybudowany przez niego stadion (ok, kompleks) będzie kosztował tylko 79 milionów i sam zarobi na siebie.
Ten sam prezes pożyczył z kasy spółki 1,4 miliona złotych stowarzyszeniu, któremu prezesował pan Bartyla. Stowarzyszenie pożyczki nie spłaciło. Podobnie jak blisko pół miliona zaległości czynszowych za lokale wynajmowane od miasta. Rączka rączkę myje a żeby spłacić te chybione inwestycje i karę za każdy metr sześcinny wody bytomianie musieliby płacić o 10 złotych więcej.
Żeby dopełnić cyrkowego obrazu warto przypomnieć, że ów prezes zarabiający blisko 20 tysięcy po tym jak prezydent nieznacznie obniżył mu wynagrodzenie nie wykonał tej decyzji i przez kolejne miesiące brał nienależną kasę. Taka pazerność. Chyba właśnie za to dostał laur umiejętności i kompetencji.
Z pieniędzy BPK a więc z pieniędzy mieszkańców promował swoje wyróżnienie na facebooku. To w ramach standardów korporacyjnych, które w swoim programie miał Damian Bartyla. Z pewnością jest dumny ze swojego nominata bo do dzisiaj pozwala na zatrudnianie go na stanowisku „pracownik prezesa”.
Ciekawym wątkiem są również nierozliczone wydatki na prace na stadionie przy Olimpijskiej czy wypożyczenie samochodu należącego do BPK Urzędowi Miejskiemu do wożenia prezydentów. Taki nowatorski sposób żeby mieć nowy samochód ale nie wkurzać tym bytomian.
Wróćmy na koniec do obecnej sytuacji. W zeszłym tygodniu do dymisji podał się pan Zenon Przywara, który zastąpił pana Ziębę. Zaraz po rozpoczęciu urzędowania zlecił w lutym audyt firmie Deloitte. Audyt miał trwać miesiąc i dotyczyć:
- analizy Spółki pod kątem finansowym
- analizy przeprowadzonych procesów inwestycyjnych
- kontrolę funkcjonowania składowiska odpadów przy al. Jana Pawła II w Bytomiu
- analizę dokumentacji dotyczącej inwestycji na ujęcia wody w Tarnowskich Górach
- analizę dokumentacji dotyczącej współpracy ze Spółką Bytomski Sport oraz klubami i towarzystwami sportowymi, w tym zawarte umowy reklamowe i udzielone pożyczki
- analizę istotnych umów zawartych pomiędzy Spółką a podmiotami zewnętrznymi.
Od kilku miesięcy próbuję na drodze interpelacji uzyskać dostęp do wyników tego audytu. Tego dostępu pan Bartyla konsekwentnie mi odmawia. Nie mam wątpliwości, że audyt obnaża niechlubne wyczyny nominatów pana Bartyli, którym powierzył Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne. Bytomianie mają prawo poznać wyniki tego audytu i podejmę w tej sprawie kolejne kroki z wnioskiem do sądu o nakaz upublicznienia wyników audytu włącznie.
Niedługo po zakończeniu audytu do dymisji podał się pan prezes Przywara. Szkoda bo zanosiło się, że w BPK w końcu będzie normalniej. Pomysł prezydenta Bartyli na kolejnego prezesa był co najmniej dziwny. Dlatego w czwartek wystosowaliśmy list otwarty do Rady Nadzorczej BPK o wstrzymanie się z powoływaniem na to stanowisko osoby o wątpliwej reputacji (związanej z wcześniejszą pracą dla BPK) i niezbyt przekonujących kompetencjach. Przynajmniej w zakresie zarządzania tak dużą spółką. Na szczęście piątkowe posiedzenie RN odwołano. Oczekujemy od Prezydenta Bartyli i RN ogłoszenia konkursu na stanowisko prezesa BPK. To najlepsza forma na znalezienie osoby, która będzie w stanie tam posprzątać.
W tym miejscu chciałem podziękować za pomoc w zbieraniu materiałów i analizie sytuacji BPK panom Markowi Stalmachowi i Januszowi Wójcickiemu. Ostatnio panowie zwrócili uwagę na kosztujący krocie remont lokalu usługowego w siedzibie BPK. Ciekawe dla kogo spółka go remontuje…