To co działo się za zamkniętymi drzwiami tego mieszkania, prosiło się o taki finał. Niestety dwie kobiety, uzależnione od alkoholu, pozostawiono samym sobie! Mieszkańcom dzielnicy problem znany, mops poinformowany, dzielnicowy wie i uderza w sąd. I co? A no pożar.
Lokatorzy budynku przechodzą katorgę. Chyba nie było dnia bez libacji alkoholowej. Panie starczały się po równej pochyłej. Sąsiedzi działają, alarmując odpowiednie instytucje państwowe i służby. I co? Nic. Zero poprawy, a nawet coraz gorzej. To może rodzina pomoże? Mhm, niestety krewni Pań mają je w głębokim poważaniu! Jeśli ignoruje problem, ten zniknie. Postawa rodziny „godna podziwu”. (Spokojnie, rodzina się znalazła, gdy doszło do tragedii).
MOPS? Oh, potrzebują czasu na rozpoczęcie działań. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Dzielnicowy? Wie. Wie i śle do sądu DWA pisma. Zero odpowiedzi, ale sąsiedzi nie poddają się i walczą! Walczą z czasem, biurokracją, obojętnością i pogarszającą się sytuacją w mieszkaniu na drugim piętrze. Wszyscy wiedza, że z uciążliwych lokatorek, zmieniły się w realne zagrożenie.
Zegar tyka. Czas goni. Bum! Mamy tragedię!
W tym konkretnym przypadku zawiodło wiele czynników. Trzeba z tej tragedii wyciągnąć odpowiednie wnioski. Czas na zmiany. Mniej biurokracji, więcej działania.