Kamienica przy ul. Konstytucji 100 jest jednym z ostatnich tak starych budynków w dzielnicy. Dawniej była jedną z piękniejszych na Karbiu. Niestety przez te wszystkie lata została dotkliwie doświadczona przez szkody górnicze. Pękające mury sukcesywnie naprawiano, lecz w ostatnim czasie nie była już przez nikogo zamieszkiwana. Wynikało to z decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który uznał, że stan budynku nie pozwala na jego zasiedlenie. Użytkowane były jedynie lokale na parterze, gdzie działały sklepy spożywcze, lecz powyżej ich witryn ustawiono drewniane rusztowania zabezpieczające przechodniów przed zdobieniami odpadającymi z elewacji.
Tyle krótka informacja za bytomski.pl. Ważniejsze są jednak okoliczności w jakich podjęto taką, a nie inną decyzję. Właścicielem kamienicy jest Spółka Restrukturyzacji Kopalń. PINB zgodnie ze swoim obowiązkiem żądał od spółki zapewnienia bezpieczeństwa, czy to poprzez remont, czy przez wyburzenie. Niestety wybrano drugie rozwiązanie. A to za sprawą inwestora, który planuje budowę kolejnego „parku handlowego” w sąsiedztwie. Jak pisze bytomski.pl:
Budynek utrudniał bowiem skomunikowanie terenu inwestycji z ulicą Konstytucji. W jego miejscu miałaby powstać droga wjazdowa na parking przyszłych marketów.
I tym sposobem coraz mniej Karbia w Karbiu. Po dramatycznych wydarzeniach z 2011 roku zniknął cały kwartał budynków przy Pocztowej i Technicznej. Wcześniej ten sam los spotkał wiele innych budynków, a nawet kwartałów. Takie są konsekwencje prowadzonej pod dzielnicą eksploatacji złóż węgla kamiennego i to oczywiście metodą „na zawał”.
Z tych samych przyczyn w szybkim tempie znika bardzo malownicze osiedle drewnianych domków w kwartale ulic Słoneczna, Północna, Mickiewicza. Niestety tak dzieje się również w Śródmieściu, Miechowicach, na Bobrki i Rozbarku. Najbardziej żałuję, że nie jest realizowane w to miejsce budownictwo zastępcze. W efekcie miasto usiane jest „dziurami”. Oczywiście najbardziej kłują w oczy te usytuowane w ścisłym centrum, na Rynku, przy ulicy Kwietniewskiego i Krakowskiej.
I tak znika od lat miasto, w którym do dzisiaj kocha się tysiące mieszkańców i przyjezdnych, a którego przekleństwem są jego podziemne skarby.