Trwa proces psucia miasta. Prezydent odmawia pokrycia straty w miejskim szpitalu, pomimo że jest to jego ustawowy obowiązek. Zamiast tego pieniądze chce przekazać spółce Bytomski Sport.
Strata szpitala to 2,9 mln zł, a sytuacja finansowa szpitala w Bytomiu (podobnie jak innych tego typu jednostek) jest bardzo zła. Brak tych środków może zaważyć na finansach szpitala, a tym samym odbić się na sytuacji pacjentów. Jak wspomina radny Wołosz władze miasta wykorzystują lukę w zmienionych niedawno przepisach, w których to nie zakreślono precyzyjnie terminu pokrycia straty (stary zapis mówił o 30 września).
Jednocześnie do Rady Miejskiej wpłynęła informacja o wniesieniu kolejnego aportu, tym razem w wysokości 2 mln zł do spółki „Bytomski Sport”. Warto dodać, że wniesienie aportu przez prezydenta nie wymaga zgody Rady Miejskiej a jedynie informacji o samym fakcie. Czy to ma sens? Jak dla mnie nie. Spółka ta jest bowiem jak studnia bez dna, a co najsmutniejsze nie widać efektów jej działania.
Następny dowód na pogłębianie kryzysu w mieście to kolejna nominacja personalna. Mimo wielu uwag i zastrzeżeń, wobec kandydata na prezesa Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego proponowanego przez prezydenta Bartylę, został on jednak wybrany przez Radę Nadzorczą. Stało się to pod nieobecność sprzeciwiającego się tej kandydaturze przewodniczącego Rady. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że spółką z minusem na poziomie około 200 milionów złotych, będzie zarządzała osoba bez doświadczenia w kierowaniu tej wielkości firmami, a zwłaszcza bez doświadczenia w realizacji programów naprawczych…