Pan Janusz N. „życzliwy” i „zatroskany” bytomianin, nie potrafi zrozumieć i przeboleć, że inicjatywy oddolne dotykające ważnych dla nas wszystkich, problemów lub mających stanowić miejsce poważnej debaty o przyszłości naszego miasta mogły się zaangażować w kampanię wyborczą i to konkretnego kandydata. Bo przecież jak inicjatywa oddolna to musi się biernie przyglądać jak niszczone jest miasto, jak tracimy szansę, którą dostaliśmy raz na 30 lat (mam tu na uwadze rewitalizację i Obszar Strategicznej Inwestycji). Pan Janusz N. woli, aby społecznicy kolejne 5 lat „uderzali głową w mur” Urzędu Miasta Bytomia i byli traktowani przez prezydenta miasta jako wrogowie, bo na przykład mają inne zdanie. A już grzechem ciężkim, a może nawet śmiertelnym jest start w wyborach, no bo jak społecznik, to oznacza odebranie praw obywatelskich. Gdyby ów pan Janusz N. interesował się projektem BYTOMtoNIEhasiok, zauważyłby, że społecznicy zwrócili się do wszystkich kandydatów z pytaniem, jak zamierzają rozwiązać problem odpadów w Bytomiu. Projekt #BYTOMtoNIEhasiok od momentu ogłoszenia inicjatywy referendalnej, zaangażował się w odwołanie Damiana Bartyli, upatrując w nim, tak jak tysiące bytomian, głównego sprawcę i winowajcę katastrofalnej sytuacji Bytomia. Czy pan Janusz N. wyobrażał sobie, że w obliczu wyborów samorządowych inicjatywa ta nagle zmieni swój punk wiedzenia i zaangażowanie??
Gdzie był „zatroskany” Janusz N. gdy miały miejsce działania związane z referendum w sprawie odwołania Bartyli? Czy współpraca społeczników z partiami politycznymi, która miała wtedy miejsce mu nie przeszkadzała? Czy strona projektu była bardziej łagodna dla „gospodarza” Bytomia?
W obliczu zagrożenia, wręcz katastrofy jaką byłaby kolejna kadencja nieudacznika z Parkowej, ważne jest tylko jedno, odsunięcie go od władzy. Potem dopiero będzie normalnie, potem będziemy mogli wrócić do odbudowy społeczeństwa obywatelskiego, które zniszczył Bartyla. Jak? Przypomnę: likwidacja rad dzielnic, likwidacja budżetu obywatelskiego, maksymalne utrudnianie inicjatyw obywatelskich, przejęcie Rady ngo i traktowanie „nie swoich” organizacji pozarządowych jako zła. Czy w obliczu tak haniebnych działań Janusz N. zabrał głos? No oczywiście, że NIE.
Nie wiem kto się ukrywa pod ksywką Janusz N., wiem natomiast że nie chce on dobrze dla Bytomia, zajmując się takimi „problemami” w sytuacji kiedy Bytom potrzebuje ratunku, potrzebuje zmiany. Jeśli nie zostanie z miasta ściernisko, bo na pewno nie San Francisco.
PS Proponuje zająć się organizacjami które wspierają Bartylę takimi jak między innymi Polski Czerwony Krzyż, Ochotnicze Straże Pożarne, Bytomskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej.
Szkoda że ów Janusz N., który dołączył do pewnego forum dwa dni przed "płomiennym wpisem", zamiast pisać o rzeczach które nie są nic nowym, nie przeprowadził "śledztwa" na temat dziesiątek fejkowych kont i stron, które szczekają i zajadają na kontrkandydata i próbują cuda wymyślać, lejąc kubły pomyj ze źródła KŁAMSTWA (nie mylić ze źródełkiem Bartyli, na którym bytomianie stracili już ponad 20 milionów złotych). Ale co tam takie afery, dla Janusza N. ważniejsze jest zaangażowanie społeczników…