Powoli zaczynam się martwić. Zjawisko które obserwuję od kilku miesięcy, niebezpiecznie się potęguje. O czym pisze? Otóż ludzie władzy lub też ludzie tą władzę popierający, stają się coraz bardziej hermetyczni. Każdą krytykę, uwagę, nawet przytyk, obierają jako atak, jako przejście na stronę mniej lub bardziej wyimaginowanego wroga. Nie jest to zdrowe, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Biorąc pod uwagę, że minęło dopiero pół roku, to warto się nad tym pochylić, bo lepiej nie będzie.
Ktoś pisze o nieskoszonej trawie, atak. Ktoś powie o zaśmieconej Dworcowej, atak. Ktoś wyrazi niezadowolenie z decyzji personalnej, atak. Co ciekawe, czynią tak zagorzali obrońcy demokracji. Panowie (bo to 99% tej grupy), może warto wylać kubeł zimnej wody na głowę? Warto się napić czegoś zimnego, orzeźwiającego, pójść na siłownię, przebiec 5 kilometrów, a potem ponownie usiąść do komputera. Może najdzie Was jakaś refleksja?? Może warto się skupić na tym, aby popełniać mniej błędów? Może warto skoncentrować się na tych, którzy realnie szykują się do walki o odzyskanie miasta?