Większość bytomian nie jest zainteresowana wyborami i niczego specjalnego nie oczekuje od rządzących. Jednak to ta większość (...) decyduje, czy pomysły rządzących będą realizowane, szczególnie takie, które miałyby tę większość obciążyć finansowo.
Ale jak niby decydują czy pomysły władzy będą realizowane? Jeśli władza ma pomysł i ma skąd wziąć pieniądze to może go realizować nie przypominam sobie aby UM rozsyłał listy z pytaniami czy obywatele się zgadzają na realizację danej inwestycji.
Ta niegłosująca większość może się więc szybko zintegrować wobec wspólnego wroga, który zechce ich skrzywdzić. Branie rewanżu za przykre doświadczenia to nasza cechą narodowa
Jak się domyślam myślisz tutaj o referendum odwoławczym. Miej jednak świadomość że w Polsce takie referenda ze względu na frekwencję udają się niespecjalnie często. W Bytomiu udało się jedno referendum, drugie sprzed roku już się nie udało. Wiesz zebrać podpisy pod petycją o samo referendum to nie jest wielki problem bo przy okazji przechodząc ulicą mieszkańcy się podpiszą ale żeby wyszli w niedzielę zagłosować to już tak kolorowo nie jest. Warto też pamiętać że to referendum kiedy odwołano Koja jednak odbyło się w zupełnie innej rzeczywiści. Wtedy były dwie kopalnie (dziś już tylko jedna) których pracownicy jak jeden mąż byli za odwołaniem prezydenta. Polonia jest tylko cieniem klubu którym była wtedy i śmiem twierdzić że dziś przy Polonii pozostała garstka fanów, grupa kiboli i trochę działaczy mających nadzieję że jeszcze coś zarobią, wtedy to była naprawdę duża grupa również chcąc odwołania prezydenta. Do tego wszystkiego należy dodać grupę niezadowolonych z reorganizacji szkolnictwa przez Koja.
Dziś aby zebrać tak liczną grupę przeciwników trzebaby się nieźle namęczyć.
Do tego dochodzi sprawa wartości kulturowych. Na przykład w 2013 wprowadzono w Polsce ustawę śmieciową (konieczność realizacji przepisów UE), która miała uporządkować kwestię zbierania śmieci. Na forum wiele osób, które nie zdają sobie sprawy z uwarunkowań istniejących w Polsce twierdziło, że w Polsce dzięki tej ustawie będzie tak jak w Niemczech i krajach skandynawskich. Mamy już prawie 2019 rok i wiadomo, że 80% Polaków nie segreguje śmieci, a o nielegalnych wysypiskach to akurat w Bytomiu można by epopeję napisać. Polacy po prostu nie zaakceptowali unijnego pomysłu. Każde społeczeństwo ma trochę inny system wartości i to co świetnie działa np. Niemczech nie będzie funkcjonować w Polsce. Polskie wartości są inne i trzeba to zawsze uwzględnić przy tworzeniu prawa.
Wiesz dlaczego w Polsce się nie segreguje śmieci - bo się to najzwyczajniej nieopłaca.
Jeśli dziś za śmieci posortowane płacisz 11 zł a za nieposortowane 14 to co to jest za różnica? Jeśli byś za sortowane płacił 5 zł a za niesortowane 49 zł za os. to uwierz mi ze nie tylko mieszkańcy pilnowali by siebie ale i sąsiadów.
Kolejna sprawa jest taka że co z tego że ja sortuje śmieci jak przyjdzie sąsiad i swoje nieposortowane śmieci wrzuci do pierwszego lepszego kubła i w ten sposób moja praca z sortowaniem i tak trafi na śmietnisko. Ja teraz akurat mam szczęście mieszkać w fajnej niedużej kamienicy gdzie zwróciłem jakiś czas temu sąsiadom grzecznie uwagę że ja nikomu nie każe segregować śmieci ale niech zwracają uwagę wyrzucając swoje nieposegregowane żeby wrzucali je do odpowiedniego śmietnika. Raz wystarczyło i nawet zauważyłem że 2 sąsiadów też zaczęło śmieci segregować.
Tak że nie opowiadaj o jakieś mitycznej innej mentalności, bo jak się przeprowadzamy do Niemiec czy Norwegii to się nagle okazuje że potrafimy. To samo tyczy się kultury jazdy na ulicy, przekraczamy zachodnią granicę i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle jeździmy zgodnie z przepisami i nie przekraczamy prędkości.