Na początek mojej wypowiedzi zaznaczę, że cały czas wspominał będę o zakazie używania. Nie posiadania czy noszenia.
Dla mnie oczywiste jest, że nauczyciel, który da się "sprowokować" do molestowania seksualnego nie powinien być nauczycielem.
Sprowokować jest łatwo.
Byłem świadkiem wydarzenia, gdzie wychowawca na koloniach chodził po pokojach sprawdzać czy koloniści już śpią. Pukał do każdych drzwi, pytał przez drzwi itd. Przy jednych drzwiach: zapukał, usłyszał "otwarte", wszedł, a przednim stoi kolonistka całkowicie rozebrana. Krzyknęła "Ja pana posądzę o molestowanie!". Zadzwoniła do rodziców i powiedziała, że ten ją podgląda jak ona się przebiera. Na szczęście na drugi dzień się przyznała, że żartowała.
Jakby każdy nauczyciel, którego można sprowokować, nie byłby nauczycielem, to nie mielibyśmy w ogóle nauczycieli. Każdego można sprowokować.
Jestem zwolennikiem całkowitego zakazu używania komórek na terenie szkoły.
"na niej grają" - przecież nie zakazuje się posiadania kartek z powodu możliwości używania ich do gry
Tu nie chodzi o to NA CZYM grają, ale że GRAJĄ.
"bo słuchają muzyki" - może ministerstwo zakaże używania walkmanów
Uczeń ma na lekcji słuchać nauczyciela, nie słuchać muzyki.
Nie wolno mieć komórki bo:
"na niej grają" - przecież nie zakazuje się posiadania kartek z powodu możliwości używania ich do gry
"bo wysyłają smsy" - a jak będą podawać kartki z tekstami, tak jak do tej pory to co im zabrać
"bo słuchają muzyki" - może ministerstwo zakaże używania walkmanów
"bo nagrywają lekcje" - to zakażemy też dyktafonów i MP-trójek
"bo nagrywają niedopuszczalne zachowania" - zakaz używania "komórek" uleczy niepoważnych nauczycieli?
Z całym szacunkiem, ale Twoje argumenty są niewłaściwe. Dlaczego? Czy stwierdzenie "zabrońmy używania w szkole książek, bo po nich też można rysować", jest sensowne? Tu nie chodzi o to czy grają na komórkach, czy piszą sms`y. Uczeń w szkole ma zająć się nauką. Nie graniem i sms`ami. Chyba nie wiesz jak zabawa komórką przeszkadza w prowadzeniu lekcji.
Poza tym, podobnie jak z ubiorem, uczeń musi się nauczyć, że są miejsca gdzie komórki powinny być wyłączone i nie powinno się nimi bawić (np. szkoła, teatr, kino, opera, filharmonia, wszelakie występy, zebrania itp.). Potem są sceny, że podczas koncertu w Filharmonii, komuś zaczyna grać komórka. Na dodatek jeszcze ją odbiera. I nie są to jednostkowe przypadki.
Jest takie powiedzenie: "Czym skorupka za młodu nasiąknie..." i jeszcze "Co z oczu, to z serca"
.
"bo nagrywają niedopuszczalne zachowania" - zakaz używania "komórek" uleczy niepoważnych nauczycieli?
Nagrywanie nauczycieli jest jednym z czynników, który powoduje wzrost braku szacunku do nich i lekceważenia tego zawodu. Pomijam już kwestię, że aby nagrać nauczyciela potrzeba zgodę dyrekcji szkoły.
Przypomnę jeszcze raz, że piszę o zakazie używania, nie posiadania. Po prostu przed wejściem do szkoły wyłączyć telefon. I już.
Poza tym po raz kolejny uprzedzę:
- Nie jestem zwolennikiem Romana Giertych,
- Uważam, że obecny minister edukacji nie posiada żadnych kompetencji na to stanowisko,
- Jestem zwolennikiem nowoczesnej pedagogiki,
- Nie jestem zwolennikiem zastraszania i karania.
Zezwalanie na wszystko i brak obowiązku przestrzegania przepisów w danej instytucji kończy się ludźmi całkowicie niedostosowanymi do życia w społeczeństwie. Zero kultury, zero szacunku wobec innych a do tego wszystkiego zero logicznego myślenia. Przykładem są takie, z pozoru, błahe sprawy jak śmiecenie na ulicach, brak wiedzy, że wychodzący ma pierwszeństwo, brak poczucia własności i wieczne myślenie "bo mi się należy".
Wprowadzenie przepisów dot. czegokolwiek ma ułatwić narzucanie obowiązków na uczniów. I nie jest to żadna indoktrynacja albo inne teksty skrajnych liberałów we wszystkim, ale zdrowy rozsądek. Wielkie męki będą cierpieć uczniowie, którzy nie będą mogli na lekcji pobawić się zabawką, będą cierpieć niczym podczas ukrzyżowania (zakaz używania komórek).
Nie widzę żadnego problemu w zakazie używania komórek na terenie szkoły. Niestety Roman "Edukator" Giertych ma do tego niewłaściwe podejście. Trzeba wytłumaczyć uczniom dlaczego, po co, co ma to na celu. Bo niestety z uczniami to jest tak, że buntują się przeciw wszystkiemu, nie zastanawiając się dlaczego.
Myślę, że wprowadzenie tego przepisu w wersji "dialogu" przyniosłoby lepsze korzyści, aniżeli metodą "na Giertycha", gdyż Giertych ma tak wspaniałe poparcie wśród uczniów i nauczycieli, że każdy jego pomysł, nie ważne czy dobry, czy zły, spotyka się z dezaprobatą.
"A więc trzeba próbować miękko, delikatnie, bo każdy przymus doprowadza do fanatyzmu przeciwnej strony."[1]
Jak widać nie tylko w Polsce jest ten problem:
Szwedzi chcą zaostrzenia dyscypliny w szkołach
Włochy: minister oświaty chce zakazu używania telefonów komórkowych w szkołach
[1] Hans Crombach - holenderski profesor psychologii i prawa.