Kilka miesięcy temu prezydent Damian Bartyla zakręcił bębenkiem „rewolweru” i padło na ZBM (Zakład Budynków Miejskich). Pomysł był zaskoczeniem dla wszystkich, nawet dla PiS, który do tamtej pory głosował ramię w ramię z koalicją. Po burzy jaka natychmiast przetoczyła się w mieście prezydent Bartyla projekt uchwały zdjął z porządku obrad wycofując się z pomysłu prywatyzacji. W grudniu prezydent ponownie wyciągnął „rewolwer” zakręcił bębenkiem i trafiło w BPK (Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne). W tym przypadku sprawa była o tyle poważna, że potencjalna prywatyzacja dotknęłaby każdego z nas poprzez cenę wody jaką musielibyśmy płacić prywatnemu dzierżawcy. Przeforsowano ten zapis w budżecie na 2014 rok, jednak projekt ten poparła już tylko Bytomska Inicjatywa Społeczna (BIS) i Wspólny Bytom (WB).
Kiedy opozycja wpadła na pomysł rozpisania referendum w tej sprawie, prezydent Bartyla wraz z BIS i WB postanowił przygotować własne referendum. Pytanie referendalne było zmanipulowane i kładło cień na intencje władzy. Co się okazuje? Otóż tym razem znowu dochodzi do kuriozalnej sytuacji. Od kilku dni mówi się o nowej koncepcji prezydenta. Planowane jest odwołanie referendum w drodze uchwały oraz, co już coraz mniej zaskakujące, ponowne wycofanie się z pomysłu prywatyzacji.
Jaki cel teraz obrał sobie prezydent Damian Bartyla wraz ze swoim zapleczem politycznym?
Teraz prawdopodobnie padło na wysypisko miejskie, które jest w zarządzie wspomnianego BPK.
W tym wszystkim najbardziej niepokojąca jest szybkość wycofywania się z planów. Czy to oznacza, że zbyt pochopnie podjęte zostały decyzje? Zdecydowanie tak.
Jest to kolejna sytuacja, która pokazuje, że prezydent błądzi i brak mu jasnego planu na to miasto.
Ile razy będziemy jeszcze zaskakiwani? Czy prezydent znowu wyciągnie „rewolwer” i zakręci bębenkiem? Na co tym razem padnie? Co wylosuje do prywatyzacji?
Aż strach się bać...