CZY MOŻNA ZBUDOWAĆ KARIERĘ NA ZDRADZIE ?
"Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi."
(Napoléon Bonaparte)
"Masz wrogów? To dobrze. To znaczy, że broniłeś czegoś w ciągu swojego życia."
(Winston Churchill)
Damian Bartyla, dał mi wycisk.
Kiedy na prośbę młodych entuzjastów Kongresu Nowej Prawicy, wstąpiłem w szranki o urząd prezydenta Bytomia na dwa tygodnie przed wyborami, bez jakichkolwiek funduszy, za to z pomysłem na reaktywację Bytomia - z kretesem przegrałem.
Nie ja jeden.
Wszyscy kandydaci mainstreamu, od PO TW Docenta-Karola - Buzka, przez PiS, SLD i indywidualnych pretendentów, zdobyli niespełna 50% tego poparcia, które osiągnął w pierwszej i rozstrzygającej turze - Bartyla.
Mało tego.
Wszyscy opozycyjni, czcigodni radni miejscy ze wszystkich przegranych stronnictw, nie zgromadzili tego poparcia elektoratu, co samodzielnie zdobył Bartyla.
CZY JESTEM MASOCHISTĄ ???
NIE !!!
Nie bez kozery podkreśliłem wyżej, że nie zdobyłem ludzkiego poparcia dla PROGRAMU który zakładał "krew, pot i łzy" , zanim przyniesie efekty.
Bartyla, pozyskał SYMPATIĘ I POPARCIE DLA SIEBIE.
O którym Marcin Hałaś, celnie, dowcipnie i trafnie pisał : "Ci, którzy uważają, że należy zorganizować referendum i odwołać prezydenta Bytomia, niech pamiętają - szansa na powodzenia takiego przedsięwzięcia jest znacznie mniejsza od tego, że Damian Bartyla po pijanemu przejedzie na pasach dwie zakonnice w ciąży."
Dla potwierdzenia tezy wyrażonej w tytule, posłużę się dwiema historycznymi prefiguracjami.
Obydwiema ludzi, działających z najsłuszniejszych i najszlachetniejszych motywacji : Brutusa i Talleyranda.
Ale bez wizji i idei NAPRAWY RZECZYWISTOŚCI i pozyskania poparcia dla siebie.
Po obu, pozostało znamię ZDRAJCY !!!
radiopiekary.pl/2017/04/24/bartyla-o-aud...lismy-bo-musielismy/